Refleksja na 24 Czerwiec „DUCHOWE PRZEDSZKOLE”
„Prowadzimy jedynie duchowe przedszkole, w którym ludzie mają możliwość uporać się z piciem i znaleźć lepszy sposób na życie” (Jak to widzi Bill, str.95)

sobota, 21 lipca 2018

WALKA DUCHOWA

Życie chrześcijańskie prowadzone na serio, w każdym powołaniu, w sposób nieunikniony staje się walką duchową. Dopóki jest to walka z pokusami do grzechu, to sprawy są jeszcze jasne, choć wcale nie znaczy, że łatwe i że tu nie jest potrzebny towarzysz duchowy. Gdy jednak osiągnie się ten etap, że człowiek wyklucza jakikolwiek grzech- nawet lekki- jako metodę radzenia sobie w życiu, zły duch zmienia metodę.

Jak wspomina o tym św. Paweł (por. 2 Kor 11,14), przybiera on postać anioła światłości i zaczyna kusić, zachęcając do myśli, słów i czynów dobrych, a niekiedy nawet wspaniałych, takich jednakże, które po jakimś czasie sprowadzają na złe drogi. Na tym etapie konieczny jest doświadczony kierownik czy towarzysz duchowy.

Ks. dr Stanisław Łucarz "Kierownictwo czy(li) towarzyszenie duchowe" z książki "Walka duchowa"

środa, 4 lipca 2018

MODLITWA?

W niektórych wypowiedziach na temat konieczności modlitwy w życiu katolika można usłyszeć, że trzeba się modlić, bo łatwiej wtedy znieść ból brzucha, łagodnieją stresy, bardziej po ludzku przyjmuje się zwierzęcy strach przed śmiercią. Trzeba się także modlić profilaktycznie, bo może kiedyś dosięgnie nas choroba, niezrozumienie otoczenia, porażka, śmierć. W sumie: modlitwa jest dla ludzi podłamanych, przegranych, albo po to, by się uchronić przed takim psychicznym kalectwem. Kiedy trwoga, to do Boga, żeby coś dał, coś tam załatwił, w czymś pomógł, od czegoś uchronił. Trochę tak, jakby modlitwa, a i sam Pan Bóg nawet, pełnił rolę Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Taka wizja modlitwy przystaje wręcz do marksistowskiej teorii: religia to opium dla ludu, powstała na skutek lęku człowieka wobec sił przyrody i zginie w momencie opanowania tej przyrody przez człowieka.

Prawda, że w tych przytoczonych wcześniej sytuacjach życiowych trzeba się modlić, ale nie tylko wtedy, i nie głównie wtedy. Modlitwa ma nam towarzyszyć w życiu jak oddech. Zawsze się módlcie (1 Tes 5,17). To coś najbardziej człowieczego ten dialog miłości. I wiele mamy tytułów do modlitwy: jako ludzie w ogóle, jako ludzie grzeszni i odkupieni, już nie słudzy, ale domownicy i dzieci Boga.

Kochające i kochane dziecko rozmawia ze swoim ojcem. Mówi mu o swojej miłości, o podziwie dla niego, przeprasza, że było niegrzeczne, nieposłuszne. Prosi, obiecuje, radzi się, pyta, słucha, odpowiada. Rozmawia ciągle; przy różnych okazjach i bez nich: Osoby kochające się mają sobie zwykle wiele do powiedzenia, a choćby już tylko to jedno: Jak dobrze, że jesteś…

Wszystko to właśnie stanowi integralną całość naszego stosunku do Boga. Bezinteresownie wychwalamy Majestat Boży, dziękujemy za wszystko, co nam uczynił, przepraszamy za to, co się nie udało, co nam nie wyszło, i prosimy, żeby na przyszłość było lepiej. A także i o to, by rozszerzała się chwała Jego Imienia, stawała Jego wola, przyszło Jego królestwo. I wtedy dopiero będziemy żyć normalnie jak człowiek i modlić się, jak powinien modlić się człowiek-chrześcijanin; zdrowy – nie kaleki.

http://ps-po.pl/2018/07/10/modlitwa-ma-nam-towarzyszyc-w-zyciu-jak-oddech/