Refleksja na 24 Czerwiec „DUCHOWE PRZEDSZKOLE”
„Prowadzimy jedynie duchowe przedszkole, w którym ludzie mają możliwość uporać się z piciem i znaleźć lepszy sposób na życie” (Jak to widzi Bill, str.95)

piątek, 18 grudnia 2015

SPOWIEDŹ

"Jak już mówiliśmy, konfesjonał jest miejscem, gdzie leczy się rany. To nie jest tylko miejsce, gdzie idziemy z naszymi grzechami. Spowiedź jest postępującym procesem uzdrowienia".
(7 Tajemnic Spowiedzi, str. 194)

sobota, 28 listopada 2015

JAK SIĘ MODLIĆ?

"Gdy Jezus  skończył modlitwę ,  jeden z uczniów zapytał: «Panie, naucz nas się modlić». A On rzekł  : «Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo. Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień, i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie». I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. ». Łk 11, 1-13"

 http://alkon.blogujacy.pl/2015/11/26/11-2-ojcze-nasz/

poniedziałek, 2 listopada 2015

ZRZUĆ SWOJE KAJDANY

"Nasze grzechy są kajdanami. Nasze wątpliwości, obawy, niepokoje są kajdanami. Nasze bożki są kajdanami. Nasz brak przebaczenia to też kajdany. Choć mają różną długość i wagę, to wszystkie są kajdanami, które nam ciążą i ciągną nas w dół."

(7 TAJEMNIC SPOWIEDZI, STR. 173)

czwartek, 15 października 2015

SĄDZIĆ INNYCH

Łatwe osądzanie ludzi jest całkowicie sprzeczne z Ewangelią. Święty Paweł mówi o tym bardzo jednoznacznie:
  
"Nie możesz wymówić się od winy, człowiecze, kimkolwiek jesteś, gdy zabierasz się do sądzenia. W jakiej bowiem sprawie sądzisz drugiego, [w tej] sam na siebie wydajesz wyrok, bo ty czynisz to samo, co osądzasz" (Rz 2,1n).

Kiedy człowiek wie, że sam jest grzesznikiem, nie będzie łatwo sądził innych. Jest to ogólna duchowa prawda i dlatego jeżeli ktoś łatwo osądza, znaczy to, że nie poznał swojego grzechu. Nie zrozumiał jeszcze, że ogromne miłosierdzie Boga względem grzeszników jest jego jedyną szansą i należy się Bogu za to ogromna wdzięczność. Natomiast człowiek świadomy swojej grzeszności wie także, że istnieją różne powody, dla których postępujemy niezgodnie z wiarą. Znajomość własnego grzechu umożliwia miłosierne spojrzenie na drugiego człowieka. Święty Marek Pustelnik powiedział: „Człowiek, który poznał swój grzech, jest większy od tego, który wskrzesza innych z martwych”. Znajomość grzechu czyni go pokornym, czyli prawdziwym.

http://ps-po.pl/2015/10/13/prawdziwa-wiare-widac-dobrze-po-duchu-w-jakim-sie-ona-wyraza-14-pazdziernika-2015/

Jak zwykł mawiać mój sponsor: "co mnie dotyka, to mnie dotyczy".

niedziela, 11 października 2015

OBŻARSTWO

"Odważaj na wadze twój chleb do spożycia i pij ilość wody ściśle odmierzoną, a duch nierządu ucieknie od ciebie."
(Ewagriusz z Pontu)
(http://ps-po.pl/2015/10/05/obzarstwo-matka-nieczystosci/)

czwartek, 10 września 2015

JAK SIĘ MODLIĆ

Modlitwa jest zawsze wezwaniem skierowanym przez Boga, czymś jak powołanie. A do modlitwy powołany jest każdy człowiek, nawet jeśli nie od razu odkrywa w sobie pragnienie modlitwy. Ojcowie Kościoła mówią, że modlitwa jest dla człowieka czymś bardziej naturalnym niż oddech… Z drugiej strony może to zabrzmi rozczarowująco dla kogoś, kto spodziewałby się nadludzkich doznań, ale modlitwa serca, jak modlitwa w ogóle, to zadanie na lata. Nic nie dzieje się nagle, nic nie zmienia się bez przyczyny. Nie ma fajerwerków, nagłych iluminacji. Jest ciągłe i mozolne powracanie do Bożej obecności. To tak naprawdę bardzo uboga modlitwa.

Pierwszą sprawą jest ustalenie swojej „reguły modlitewnej” – jak powiedzieliby Ojcowie. Decyduję się na tę drogę i postanawiam, że będę się modlił wezwaniem „Panie Jezu…” w określonym momencie dnia przez określoną ilość czasu. Warto ustalić ten moment w sposób nieco sztywny, gdyż wtedy łatwiej być wiernym, a wierność jest czymś szalenie ważnym. Lepiej wyznaczyć sobie mniej i krócej, ale być temu postanowieniu wiernym, niż przesadzić w przypływie pierwszej gorliwości i po tygodniu zrezygnować ze wszystkiego. Sądzę jednak, że dobrze zacząć przynajmniej od 20 minut – ten czas pozwoli się skupić na wezwaniu modlitewnym. Dobrze mieć na to swój cichy kąt, można modlić się przed krzyżem, obrazem Matki Bożej – to zawsze pomaga w skupieniu. Można posłużyć się stołeczkiem karmelitańskim, bądź usiąść na krześle, uklęknąć – każdy musi znaleźć postawę, która pomoże mu skupieniu (jeden z moich przyjaciół modli się na stojąco). Uczyniwszy znak krzyża i wezwawszy na pomoc Ducha Świętego, trzeba postawić się w Bożej Obecności: Bóg tu jest, jest we mnie. Kocha mnie i innych ludzi. I w tej obecności, z prostą uwagę na nią skierowaną, trzeba te 20 minut wytrwać. Spędzić 20 minut ze Stwórcą. Aby uwaga na Nim mogła się skupić, trzeba dać jej zajęcie, jakim jest powolne powtarzanie słów wezwania modlitewnego, które jest też zarazem naszym wyznaniem wiary, niemym błaganiem, prośbą o miłosierdzie… Nie trzeba rozważać szczegółowo słów, trzeba je powtarzać w prostocie i trzymać uwagę skupioną na Bogu. Tyle. On jest. I dobrze nam z Nim. Jeśli pojawiają się rozproszenia, nie ma to większego znaczenia. Kiedy się „złapiemy” na czymś takim, najzwyczajniej w świecie trzeba znowu powrócić do Bożej obecności i podjąć modlitwę Imieniem.
Drugą sprawą jest odrzucanie grzechu. Nie można próbować się modlić lekceważąc sferę moralną życia. Skoro podejmuję trud miłowania Boga, musi to być widoczne w moich wyborach, odcinaniu się od zła. Wiąże się to równolegle z postępem w dobrym: człowiek modlitwy staje się człowiekiem łagodnym, okazującym dobroć całemu stworzeniu. Łatwo może stać się to polem do powstania frustracji, bo nic nie dzieje się nagle. Często „stary człowiek” będzie podnosił głowę: ale tym gorliwiej powinniśmy uciekać się w ramiona modlitwy.
Trzecią ważną kwestią jest udział w sakramentach. Podejmując modlitwę serca trzeba prowadzić normalne życie sakramentalne: spowiadać się, chodzić na Mszę. W pewnym sensie modlitwa serca prowadzi nas na liturgię, a im gorliwiej jednoczymy się z Bogiem w czasie liturgii, tym większa tęsknota za modlitwą samotną rodzi się w sercu człowieka.
Czwarta sprawa – czyli postęp – zależy całkowicie od Pana Boga. Nie warto oceniać swej modlitwy, bo i tak nie jesteśmy w stanie jej ocenić. Zresztą tak naprawdę nie ma to sensu: to, o dziś dla nas jest dobre, co jest szczytem możliwości, jutro może być czymś nieodpowiednim. Trzeba się modlić – po prostu – tak jak się umie w danej chwili i być pewnym, że Pan Bóg da sobie z nami radę.

 http://ps-po.pl/2015/09/02/nieustanne-przebywanie-w-obecnosci-bozej-o-tym-jak-sie-modlic-rozmowa-z-o-opatem-szymonem-hizyckim-osb/

sobota, 9 maja 2015

TAK, JAKBY

"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga.
Działaj tak, jakby wszystko zależało od Ciebie"
(św. Ignacy Loyola)

niedziela, 3 maja 2015

REZYGNACJA

"Lepiej bowiem byłoby dla nich nie poznać drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, odwrócić się od przekazanego im świętego przykazania."
(DRUGI LIST ŚWIĘTEGO PIOTRA- Ostrzeżenie przed ... złym życiem)

piątek, 17 kwietnia 2015

PO OWOCACH POZNACIE

"Gamaliel daje nam dobrą mądrościową radę rozpoznawania tego, co Boże: dzieło Boże przetrwa mimo śmierci swojego inspiratora i założyciela. Jest to niewątpliwie światło, ale światło, które nie jest dla nas dzisiaj takie jednoznaczne. Ile sekt przetrwało śmierć ich założycieli oraz prześladowania. Czy oni jednak są prawdziwymi wyznawcami Boga, czy ich działalność jest zgodna z wolą Boga? Mam poważne wątpliwości. Być może, potrzeba o wiele dłuższego czasu?
Rada Gamaliela wyrasta z ogólniejszej zasady: „po owocach poznacie”, jaką daje nam Pan Jezus w Ewangelii. Jakie są owoce Ducha, wiemy od św. Pawła z Ga 5,22n: miłość, radość, pokój, cierp­liwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowa­nie. To są owoce przyjęcia Ducha, owego Bożego patrzenia."
(http://ps-po.pl/zycie-boze-w-nas-17-kwietnia-2015/)

czwartek, 5 marca 2015

CHRZEŚCIJAŃSKIE ŻYCIE RODZINNE

"Żony, bądźcie uległe mężom swoim jak Panu (...)
Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie (...)
Tak też mężowie powinni miłować żony swoje, jak własne ciała.
Kto miłuje żonę swoją, samego siebie miłuje.
Albowiem nikt nigdy ciała swego nie miał w nienawiści,
ale je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus Kościół (...)
Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, i połączy się z żoną swoją,
a tych dwoje będzie jednym ciałem (...)
A zatem niechaj i każdy z was miłuje żonę swoją, jak siebie samego,
a żona niechaj poważa męża swego."
(List Św. Pawła do Efezjan)

niedziela, 1 lutego 2015

MIŁOŚĆ JEST NAJWIĘKSZYM DAREM

"Choćbym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, byłbym miedzią dźwięczącą lub cymbałem brzmiącym.
I choćbym miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym.
I choćbym rozdał całe mienie swoje, i choćbym ciało swoje wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże.
Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa, nie zazdrości, miłość nie jest chełpliwa, nie nadyma się,
Nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego,
Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy;
Wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi.
Miłość nigdy nie ustaje..."

(I LIST ŚW. PAWŁA DO KORYNTIAN)

czwartek, 29 stycznia 2015

WOLNO

"Wszystko wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne; wszystko wolno, ale nie wszystko buduje"

(I LIST ŚW. PAWŁA DO KORYNTIAN; Ostrzeżenie przed bałwochwalstwem)

wtorek, 27 stycznia 2015

KOŚCIÓŁ

"Drugi Sobór Watykański w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele najbardziej ogólnie powiedział, że „Kościół jest w Chrystusie niejako sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego” (KK 1). To określenie bardzo jednoznacznie mówi, o co chodzi w Kościele, jaki jest jego cel i zasadnicze zadanie. Warto o tym pamiętać, bo ten cel powinien zawsze posiadać konkretny kształt. I tak np. św. Benedykt zakładał wspólnoty monastyczne, których celem miało być we wszystkich wymiarach życia budowanie więzi z Bogiem. Jednocześnie doskonale sobie zdawał sprawę, że najważniejsze w tym zamiarze jest właściwe uporządkowanie samego życia wspólnoty i ustalenie właściwych zasad współżycia. Jeżeli się to uda, naprawdę wzrasta nasze zakorzenienie w Bogu zarówno indywidualne, jak i zbiorowe."

sobota, 24 stycznia 2015

"Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno lecz ja nie dam się niczym zniewolić"
(Pierwszy list Św. Pawła do Koryntian, "Nieczystość niezgodna z życiem chrześcijańskim")

Słyszałem: "Wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem." Ja nie miałem zwłaszcza umiaru. Korzystałem z tego co mi podsuwało życie zachowując jedynie wskazówkę z młodości: "Pamiętaj aby nikt przez Ciebie nie płakał." Dogadzałem sobie nawet nie wiedząc, że dałem się zniewolić...

czwartek, 22 stycznia 2015

KAPŁAN

"Kapłan jest pośrednikiem pomiędzy ludźmi i Bogiem. On w imieniu ludzi staje przed Bogiem, by zanieść Mu ich ofiary. Jednocześnie przynosi ludziom od Boga błogosławieństwo. Tak widzą kapłana właściwie wszystkie religie. Można powiedzieć więcej – najgłębszą istotą człowieka jest jego funkcja kapłańska wobec całego świata. Stworzył go bowiem Bóg z prochu ziemi, ale obdarzył swoim tchnieniem. Dzięki temu człowiek posiada z natury swojej funkcję pośredniczenia pomiędzy niebem i ziemią."

sobota, 17 stycznia 2015

Dezyderata

"Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu, pamiętaj jaki spokój może być w ciszy.

Tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi.

Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchając też tego, co mówią inni: nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść.

Jeżeli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie.

Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakkolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu.

Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty; wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu.

Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć; nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa.

Przyjmuj pogodnie to, co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha, by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.

Obok zdrowej dyscypliny bądź łagodny dla siebie. Jesteś dzieckiem wszechświata: nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy to jest dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien.

Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek myślisz o Jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia; w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj pokój ze swą duszą.

Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny...

Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy"

 Desiderata została napisana przez Maxa Ehrmanna (1872+1945)
w 1927 roku.
Według niektórych źródeł, Desiderata została znaleziona w St. Paul's Church w Baltimore w 1692 roku.

czwartek, 15 stycznia 2015

DEFINICJA WIARY

"- Pozwólcie, że wyjaśnię wam problem jaki nauka ma z religią. 
Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym studentami zadaje pytanie jednemu z nich: 
- Jesteś chrześcijaninem synu, prawda? 
- Tak, panie profesorze. 
- Czyli wierzysz w Boga. 
- Oczywiście. 
- Czy Bóg jest dobry? 
- Naturalnie, że jest dobry. 
- A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko? 
- Tak. 
- A Ty - jesteś dobry czy zły? 
- Według Biblii jestem zły. 
Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości - Ach tak, Biblia! 
- A po chwili zastanowienia dodaje: 
- Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy że znasz chorą i cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej? 
- Oczywiście, panie profesorze. 
- Więc jesteś dobry...! 
- Myślę, że nie można tego tak ująć. 
- Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale Bóg nie. Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej 
- Nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie? Student nadal milczy, więc profesor dodaje 
- Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda? 
- aby dać studentowi chwilę zastanowienia profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody. 
- Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry? 
- No tak... jest dobry. 
- A czy szatan jest dobry? 
Bez chwili wahania student odpowiada 
- Nie. 
- A od kogo pochodzi szatan? 
Student aż drgnął: 
- Od Boga. 
- No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu 
- czy na świecie istnieje zło? 
- Istnieje panie profesorze ... 
- Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył Wszechświat, prawda? 
- Prawda. 
- Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły. Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi. 
- A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świecie? Student drżącym głosem odpowiada 
- Występują. 
- A kto je stworzył? 
W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie 
- Kto je stworzył? 
- wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli. 
- Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby 
- Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu? 
Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora: 
- Tak panie profesorze, wierzę. 
Starszy człowiek zwraca się do studenta: 
- W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa? 
- Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem. 
- Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa? 
- Nie panie profesorze. 
- A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci? 
- Nie panie profesorze. Niestety nie miałem takiego kontaktu. 
- I nadal w Niego wierzysz? 
- Tak. 
- Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi że Twój Bóg nie istnieje. Co Ty na to synu? 
- Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoją wiarę. 
- Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara. Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie: 
- Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło? 
- Tak. 
- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno? 
- Tak, synu, zimno również istnieje. 
- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje. 
Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta. 
Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać: 
- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem. W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota. 
- A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność? 
- Tak - profesor odpowiada bez wahania 
- czymże jest noc jeśli nie ciemnością? 
- Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie? Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr. 
- Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku? 
- Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy. Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie: 
- Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć? 
- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjaśnia student - twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć - czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp? 
- Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest. 
- A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy? 
Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę. 
- Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych i nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie,to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją, nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem? W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie. 
- Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student rozgląda się po sali 
- Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora? 
Audytorium wybucha śmiechem. 
- Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze? 
W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność profesor wydusza z siebie: 
- Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę. 
- A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło? Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi 
- Oczywiście że istnieje. Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło. 
Na to student odpowiada: 
- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się w momencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła. 
Profesor osunął się bezwładnie na krzesło.

Tym drugim studentem był Albert Einstein."